wtorek, 15 marca 2016

Rozdział 3

                                          ROZDZIAŁ 3


Wróciłyśmy do domu około godziny 17.00. Musiałyśmy sprawdzić z czego chłopakom idzie dobrze, a z czego źle. No i okazało się, że ich największym
problemem jest matma, geografia i języki. Kiedy już wiedziałyśmy w czym musimy Billowi i Tomowi pomagać to pozwoliliśmy sobie na chwilę wygłupów i
chyba przesadziliśmy... Sama nie pamiętam o co się rozeszło, ale wybiegłam z domu Kaulitzów, a Tom za mną oblewając mnie zimną wodą... Teraz mam gorączkę,
katar i kaszel... Ładnie...
-To dlatego, że się nie ubierasz!- skarciła mnie babcia robiąc mi herbatę z cytryną.
-Masz, wypij! Potem do łóżka się wygrzać, a po Kaulitzach mi narazie nie będziesz latać.
Wyplułam herbatę.
-Ty znasz Kaulitzów?!- krzyknęłam.
-Pewnie. Simone, jej dwa bliźniaki i ten idiota Jorg... Całe miasto ich zna.- powiedziała babcia ścierając herbatę ze stołu.
-A co oni takiego zrobili?
-Simone i jej synowie nic, ale Jorg! Odkąd Kaulitzowa się rozwiodła nie mogę spokojnie spać. 17 maj... środa... Przeklęty dzień w którym Jorg się tu wprowadził.
Z początku był normalny, ale kiedy było zebranie miejskie to dał popalić. Jak on się zaczął wydzierać! A że to za mało kasy mu dają, a to że ma za daleko do sklepu,
a to że sąsiedzi głupi... Dziadek tam o mało nie oszalał! Potem Jorg powiedział, że nie będzie tego dłużej tolerował i jeszcze go popamiętamy. On się ze wszystkimi kłóci.
Co za idiota.. Do dzisiaj boję się, żemoże coś zrobić. Na szczęście ma pracę za granicą i nie ma go u nas tak często.
Zamurowało mnie. Nie znałam Kaulitzów z tej strony, a do tego... BLIŹNIAKI!? Bill i Tom są bliźniakami? Nie wierzę w ani jedno słowo.
-Ale mniejsza z tym. Dopóki Jorga tu nie ma to możesz chodzić do Kaulitzów.
Wzięłam kubek i popędziłam owinięta kocem na górę, do swojego pokoju. Chwyciłam komórkę i zadzwoniłam do Mayi. Wszystko jej opowiedziałam.
-Musisz jutro iść sama do chłopaków.- powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Ale proszę cię, nie mów nic Billowi ani Tomowi.
Następnego dnia obudziłam się dopiero o godzinie 13.00. Jestem chora, więc muszę spać, no nie? Obudziła mnie jak zwykle Nana, ale tym razem nie lizałą mnie po twarzy tylko
szczekała. Przetarłam oczy rękoma. Nagle poczułam coś dziwnego- dotąd nieznane mi uczucie. W drzwiach stał Tom.
-Hej młoda!- przywitał mnie, a zaraz za nim przyszli Maya i Bill.
-Słyszeliśmy, że jesteś chora.- powiedział siadając obok mnie na łóżku. Poczułam motyle w brzchu, ale czemu? Chwila moment... Czy ja jestem zakochana w Tomie?





Riley chyba była bardzo zaskoczona. Kiedy usiadłem obok niej zaniemówiła. Bill i Maya wymieniali między sobą złośliwe uśmieszki.
-Bill, debilu, wiem o czym myślisz.- syknąłem do brata. Bill roześmiał się na cały głos. Wziął Mayę za rękę i wyciągnął z pokoju zostawiając mnie smego z Riley.
-Co oni chcieli?- zapytała.
-Wiesz, dwa zakochane gołąbki.
-Są razem?!
-Związali się dziś kiedy Maya przyszła.
-Chyba ze mnie kpisz?! i Maya mi nic nie powiedziała?- krzyknęła Riley prawie nie wybuchając.
-Muszę to wyjaśnić.- postanowiła i wstałą z łóżka. Niestety, zbyt gwałtownie i za szybko. Upadła na ziemię i straciłą przytomność.
-O k*rwa... Riley!- krzyknąłem i zerwałem się z łóżka.
-Co się stało?- zapytał Bill wparowując do pokoju razem z Mayą.
-Jezu, Riley!- krzyknęła rozpaczliwie Maya rzucając się do przyjaciółki. Bill szybko zareagował i zbiegł na dół. Po chwili wrócił z mamą Riley.
-Co się stało?- zapytała klękając u boku córki.
-Zemdlała- szlochała Maya.
-Hej, nie bój się, wszystko będzie dobrze.- pocieszał ją Bill i wziął w objęcia.





Obudziłam się w innym miejscu niż zawsze. Próbowałam ogarnąć to miejsce, ale zajęło mi to chyba z parę minut. Byłam w szpitalu.
-Obudziła się.- usłyszałam obce głosy z oddali.
-Riley, jak się czujesz?- powiedziała kobieta. Pielęgniarka miała ciemniejszą skórę i czarne włosy. Więcej nie zdołałam zobaczyć. Wszystko było za mgłą.
-Doktorze, czy mogę już zawołać jej rodzinę?- zapytała.
-Tak, ale tylko dwie osoby. Nie chcę robić zamieszania.- odpowiedział jej męski głos. Po chwili do sali wpadła mama z Tomem.
-Kochanie!- krzyknęła mama rzucając mi się na szyję.
-Riley! Tak się martwiłem!- usłyszałam głos Toma. Podbiegł do mnie i również mnie przytulił. "Tak się martwiłem"? Aż tyle dla niego znaczę?
-Mamo..? Tom...? Co się stało?- zapytałam, po czym próbowałam usiąść. Nie udało mi się. Znowu zrobiło mi się słabo i upadłam spowrotem na łóżko z jękiem.
-Riley, uważaj!- upomnieli mnie chwytając mnie za rękę. Mama wszystko mi wytłumaczyła.
-Spałaś cały tydzień.- zakończyła swoją rozmowę.
-O matko...- powiedziałam chwytając się za głowę.
-Pani Matheews, proszę na chwilkę do mnie!- zawołała pielęgniarka po czym mama podeszła do niej.





-Mogłam umrzeć...- szepnęła Riley.
-Nawet tak nie mów.
-Dlaczego aż tak bardzo się martwisz? Przecież prawie mnie nie znasz.
Westchnąłem i uśmiechnąłęm się.
-Przecież każde życie ludzkie jest ważne. Jeżeli mówisz, że się prawie cie nie znam to masz rację, bo każdego dnia człowiek dowiaduje się o kimś nowych rzeczy, a ja znam
cię na tyle dobrze, żeby cię pokochać.- powiedziałem biorąc rękę Riley w moje dłonie.

niedziela, 13 marca 2016

Cześć!
Rozdziały nie pojawiały się już 3 tygodnie i nie wiem kiedy się pojawią. Od dzisiaj rozdziały będą dodawane nieregularnie ze względu na to, ze mam dużo obowiązków.