wtorek, 4 kwietnia 2017

ZMIANY

Kończę z pisaniem na tym blogu, ale historia toczy się dalej! Przenoszę się na Wattpada. Tam możecie nadal czytać moje opowiadania (oczywiście gorąco do tego zachęcam. Naprawdę warto: do szkoły dojdzie nowa osoba, która wcale nie będzie zbyt przyjazna. W dodatku Tom oznajmi Riley coś bardzo ważnego...). Oto link do mojego profilu:
https://www.wattpad.com/user/xKvruxo

SERDECZNIE ZAPRASZAM! I mam nadzieję, że znów się zobaczymy ♥

środa, 13 lipca 2016

Rozdział 4

Wiem, dzisiaj nie jest niedziela. Dodałam posta dzisiaj, ponieważ w niedzielę mnie nie będzie. Nowy rozdział za dwa tygodnie! Zapraszam was dzisiaj na rozdział 4! <3
           *                             *                        *               *                 *               *                 *            *
-Co masz na myśli mówiąc "pokochać"?- zapytałam. Tom już otwierał usta by coś powiedzieć, gdy w tym momencie przyszła mama z pielęgniarką.
-Riley, musimy teraz przeprowadzić kilka badań. Mama z Tomem muszą iść.- powiedziała pielęgniarka. Mama ruchem głowy dała znać Tomowi,
że muszą iść. Mama przytuliła mnie.
-Pa kochanie. Przyjdę jutro z tatą. Przyniosłam ci torbę, masz w niej koszulę nocną i świerze ubrania. Bądź dzielna.- powiedziała i ruszyła
w stronę drzwi. Tom puścił do mnie oczko, pomachał i również poszedł.
Minął tydzień. W końcu mogłam wyjść ze szpitala. Na szczęście już jest wszystko ok. Kiedy wychodziłam z rodzicami przez drzwi na zewnątrz czekali
juz na mnie Maya, Bill, Tom i jacyś dwaj inni chłopcy.
-Riley!- krzykneła Maya i rzuciła się na mnie. O mały włos nie upadłam!
-Tak sie cieszę, że znów cie widzę!- dodała. Następny przyszedł Bill, a za nim Tom z dwoma nieznanymi mi chłopakami.
-Hej młoda!- powiedzieli niemal równocześnie bliżniacy, podeszli do mnie i przytulili.
-Jak się czujesz?- zapytała Maya.
-Lepiej...-odparłam.
-Przez dwa miesiące musi unikać przemęczenia. Okazało się, że ma problemy z sercem.- dodał tata.
-Ae spokojnie! Dwa miesiące i będzie jak dawniej!- zapewniłam widząc przerażenie na twarzy Mayi.


Byłem taki szczęśliwy, gdy Riley wyszła ze szpitala. Wydaje mi się, że z każdym dniem robi się piękniejsza. Muszę kiedyś w końcu się z nią umówić.
-Tom, chciałam ci podziękować za tak wielką pomoc w tej trudnej sytuacji.- powiedział do mnie tata Riley.
-Może chciałbyś jutro do nas przyjść? Na ciastko?- dodała pani Matheews i uśmiechnęła się. Od razu się zgodziłem.
Następego dnia obudziło mnie słońce. Nagle oprzytomniałem. Dzisiaj miałem przyjść do Matheews'ów, a zaspałem!
-Bill!- krzyknąłem.
-Czemu mnie nie obudziłeś?!- wyskoczyłem z łóżka i podbiegłem do drzwi.
-BILL! MAMA! KTOKOLWIEK!-otworzyłem je i zbiegłem na dół. W kuchni siedziała mama czytając gazetę, a obok niej mój brat stroszący właśnie swoją
czuprynę.
-Czemu mnie nikt nie obudził?- zapytałem bezradnie podpierając się o framugę drzwi. Mama podniosła wzrok z pod kartek, uśmiechnęła się i z zupełnie innej paki
powiedziała:
-Tom, napisali o tobie w gazecie! Lekarze stwierdzili, że gdyby nie to, że tak szybko zareagowaliście z Billem...- mama przystanęła na chwile w mówieniu po
czym westchnęła gwałtownie.
- Oh, jestem z was taka dumna!- krzyknęła niemalże i przytuliła najpierw Billa, potem mnie. Prawdopodobnie zrobiła by na odwrót gdybym to ja siedział
bliżej mamy. Następnie wyszła z kuchni w podskokach. Roześmiałem się z Billem. Nagle przypomniało mi się o wizycie u Riley. Szybko pobiegłem się przebrać i wybiegłem z domu.
Do Matheews'ów nie było daleko. Prawo, lewo lewo, prawo i trzeci dom po lewej stronie na ulicy Zielonej. Nie zatrzymując się spojrzałem na zegarek w telefonie.
Jeszcze nie było za późno. Lekko zwolniłem kroku chowając telefon do kieszeni. Doszłem i wcisnąłem dzwonek. Po chwili w drzwiach ukazała się Riley.
-Hej-przywitała się.
-Hej młoda!-powiedziałem i przytuliłem ją. Best uczucie ever...
-Wchodź.-zaprosiła mnie. Dom Matheews'ów był duży. Gdy się wchodziło do przedsionka od razu było widać korytarz. Weszliśmy na lewo, do kuchni gdzie czekała na mnie rodzina
Riley. Przywitaliśy się i zasiedliśmy do stołu. Kuchnia była polączona z jadalnią i była OGROMNA.
"Japierdziele..." pomyślałem. "Czemu ja tu nie mieszkam?"
-Tommy, chciałbyś herbaty?-zapytała pani Matheews chichocząc przy tym odrobinę.
-Babcia Riley zrobiła ją specjalnie dla ciebie.
-Nikt nie robi lepszej herbaty!-wtrącił się starszy pan siedzący obok babci Matheews. Był to dziadek Matheews. Poprosiłem o herbatę mimo tego, że herbata należy do tej żywności
której nie spożywam. Wbrew pozorom herbata była okropnie dobra!



Po wypiciu herbaty i zjedzeniu ciasta z galaretką zaproponowałam Tomowi by obejrzał mój pokój. Poszliśmy na górę. Mój pokój znajdował się na samym końcu korytarza. Gdy
weszlismy pierwsze co można było dostrzec to duża na pół pokoju szafa. Obok niej toaletka z różnymi produktami pielęgnacyjnymi. Obok toaletki stało łóżko, a nad nim piekne ozdobne lampki
na ścianie. Na środku pokoju stał nieduży, drewniany stolik z wygodnymi pufami wokoło. Po prawej stronie pokoju stały regały z książkami i innymi pierdołami, a obok nich, przy oknie-biurko.
Pod samym oknem snajdował się koszyczek Nany, w którym sobie smacznie spała dopóki nie wyczuła Toma i nie zaczęła szczekać.
-Nana...- powiedziałam zdziwiona.
-Na przyjaciela nie wolno szczekać!-powiedziałam i pogaskałam suczkę po pyszczku. Nagle zakręciło mi się w głowie. Czym prędzej wstałam i usiadłam na łóżko trzymając się za głowę.
-Riley, co się stało?- powiedział Tom podchodząc do mnie i opierając swoją rękę na moim ramieniu.
-Nic ja... ja poprostu...-próbowałam to z siebie wydusić.
-Wiesz... mam te kłopoty z sercem i...- po tych słowach westchnęłam ciężko i zrobiło mi się czarno przed oczami.




wtorek, 12 lipca 2016

Nowe rozdziały

Drodzy czytelnicy!
Nie pamiętam kiedy ostatnio coś dodawałam. Było to już bardzo dawno temu. Mniej więcej parę dni od kiedy napisałam, że rozdziały będą dodawane nieregularnie straciłam motywację do pisania. Dlatego znów wprowadzam harmonogram. POSTY BĘDĄ DODAWANE CO DWA TYGODNIE W NIEDZIELE!
Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten stan zamulenia i nadal będziecie wpadać na mojego bloga ;-)
Pozdrawiam ♥

wtorek, 15 marca 2016

Rozdział 3

                                          ROZDZIAŁ 3


Wróciłyśmy do domu około godziny 17.00. Musiałyśmy sprawdzić z czego chłopakom idzie dobrze, a z czego źle. No i okazało się, że ich największym
problemem jest matma, geografia i języki. Kiedy już wiedziałyśmy w czym musimy Billowi i Tomowi pomagać to pozwoliliśmy sobie na chwilę wygłupów i
chyba przesadziliśmy... Sama nie pamiętam o co się rozeszło, ale wybiegłam z domu Kaulitzów, a Tom za mną oblewając mnie zimną wodą... Teraz mam gorączkę,
katar i kaszel... Ładnie...
-To dlatego, że się nie ubierasz!- skarciła mnie babcia robiąc mi herbatę z cytryną.
-Masz, wypij! Potem do łóżka się wygrzać, a po Kaulitzach mi narazie nie będziesz latać.
Wyplułam herbatę.
-Ty znasz Kaulitzów?!- krzyknęłam.
-Pewnie. Simone, jej dwa bliźniaki i ten idiota Jorg... Całe miasto ich zna.- powiedziała babcia ścierając herbatę ze stołu.
-A co oni takiego zrobili?
-Simone i jej synowie nic, ale Jorg! Odkąd Kaulitzowa się rozwiodła nie mogę spokojnie spać. 17 maj... środa... Przeklęty dzień w którym Jorg się tu wprowadził.
Z początku był normalny, ale kiedy było zebranie miejskie to dał popalić. Jak on się zaczął wydzierać! A że to za mało kasy mu dają, a to że ma za daleko do sklepu,
a to że sąsiedzi głupi... Dziadek tam o mało nie oszalał! Potem Jorg powiedział, że nie będzie tego dłużej tolerował i jeszcze go popamiętamy. On się ze wszystkimi kłóci.
Co za idiota.. Do dzisiaj boję się, żemoże coś zrobić. Na szczęście ma pracę za granicą i nie ma go u nas tak często.
Zamurowało mnie. Nie znałam Kaulitzów z tej strony, a do tego... BLIŹNIAKI!? Bill i Tom są bliźniakami? Nie wierzę w ani jedno słowo.
-Ale mniejsza z tym. Dopóki Jorga tu nie ma to możesz chodzić do Kaulitzów.
Wzięłam kubek i popędziłam owinięta kocem na górę, do swojego pokoju. Chwyciłam komórkę i zadzwoniłam do Mayi. Wszystko jej opowiedziałam.
-Musisz jutro iść sama do chłopaków.- powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Ale proszę cię, nie mów nic Billowi ani Tomowi.
Następnego dnia obudziłam się dopiero o godzinie 13.00. Jestem chora, więc muszę spać, no nie? Obudziła mnie jak zwykle Nana, ale tym razem nie lizałą mnie po twarzy tylko
szczekała. Przetarłam oczy rękoma. Nagle poczułam coś dziwnego- dotąd nieznane mi uczucie. W drzwiach stał Tom.
-Hej młoda!- przywitał mnie, a zaraz za nim przyszli Maya i Bill.
-Słyszeliśmy, że jesteś chora.- powiedział siadając obok mnie na łóżku. Poczułam motyle w brzchu, ale czemu? Chwila moment... Czy ja jestem zakochana w Tomie?





Riley chyba była bardzo zaskoczona. Kiedy usiadłem obok niej zaniemówiła. Bill i Maya wymieniali między sobą złośliwe uśmieszki.
-Bill, debilu, wiem o czym myślisz.- syknąłem do brata. Bill roześmiał się na cały głos. Wziął Mayę za rękę i wyciągnął z pokoju zostawiając mnie smego z Riley.
-Co oni chcieli?- zapytała.
-Wiesz, dwa zakochane gołąbki.
-Są razem?!
-Związali się dziś kiedy Maya przyszła.
-Chyba ze mnie kpisz?! i Maya mi nic nie powiedziała?- krzyknęła Riley prawie nie wybuchając.
-Muszę to wyjaśnić.- postanowiła i wstałą z łóżka. Niestety, zbyt gwałtownie i za szybko. Upadła na ziemię i straciłą przytomność.
-O k*rwa... Riley!- krzyknąłem i zerwałem się z łóżka.
-Co się stało?- zapytał Bill wparowując do pokoju razem z Mayą.
-Jezu, Riley!- krzyknęła rozpaczliwie Maya rzucając się do przyjaciółki. Bill szybko zareagował i zbiegł na dół. Po chwili wrócił z mamą Riley.
-Co się stało?- zapytała klękając u boku córki.
-Zemdlała- szlochała Maya.
-Hej, nie bój się, wszystko będzie dobrze.- pocieszał ją Bill i wziął w objęcia.





Obudziłam się w innym miejscu niż zawsze. Próbowałam ogarnąć to miejsce, ale zajęło mi to chyba z parę minut. Byłam w szpitalu.
-Obudziła się.- usłyszałam obce głosy z oddali.
-Riley, jak się czujesz?- powiedziała kobieta. Pielęgniarka miała ciemniejszą skórę i czarne włosy. Więcej nie zdołałam zobaczyć. Wszystko było za mgłą.
-Doktorze, czy mogę już zawołać jej rodzinę?- zapytała.
-Tak, ale tylko dwie osoby. Nie chcę robić zamieszania.- odpowiedział jej męski głos. Po chwili do sali wpadła mama z Tomem.
-Kochanie!- krzyknęła mama rzucając mi się na szyję.
-Riley! Tak się martwiłem!- usłyszałam głos Toma. Podbiegł do mnie i również mnie przytulił. "Tak się martwiłem"? Aż tyle dla niego znaczę?
-Mamo..? Tom...? Co się stało?- zapytałam, po czym próbowałam usiąść. Nie udało mi się. Znowu zrobiło mi się słabo i upadłam spowrotem na łóżko z jękiem.
-Riley, uważaj!- upomnieli mnie chwytając mnie za rękę. Mama wszystko mi wytłumaczyła.
-Spałaś cały tydzień.- zakończyła swoją rozmowę.
-O matko...- powiedziałam chwytając się za głowę.
-Pani Matheews, proszę na chwilkę do mnie!- zawołała pielęgniarka po czym mama podeszła do niej.





-Mogłam umrzeć...- szepnęła Riley.
-Nawet tak nie mów.
-Dlaczego aż tak bardzo się martwisz? Przecież prawie mnie nie znasz.
Westchnąłem i uśmiechnąłęm się.
-Przecież każde życie ludzkie jest ważne. Jeżeli mówisz, że się prawie cie nie znam to masz rację, bo każdego dnia człowiek dowiaduje się o kimś nowych rzeczy, a ja znam
cię na tyle dobrze, żeby cię pokochać.- powiedziałem biorąc rękę Riley w moje dłonie.

niedziela, 13 marca 2016

Cześć!
Rozdziały nie pojawiały się już 3 tygodnie i nie wiem kiedy się pojawią. Od dzisiaj rozdziały będą dodawane nieregularnie ze względu na to, ze mam dużo obowiązków.

niedziela, 28 lutego 2016

ROZDZIAŁ 2

 ROZDZIAŁ 2



-Bill... Bill!- wołałem brata, gdy przyszłem do domu.
-Billa nie ma w domu!- usłyszałem głos mamy z kuchni.
-Poszedł do Georga i Gustava. Powinien zaraz wrócić.- dodała. Zrzuciłem z siebie buty i udałem się do kuchni. Mama gotowała właśnie obiad.
-Jak tam było w parku?- zapytała mama nakładając mi na talerz sporą porcję ryżu.
-No spoko... Poznałem kogoś- przyznałem się uśmiechając się pod nosem. Mama odwróciła się gwałtownie, zrobiła wielkie oczy i uśmiechając
się powiedziała:
-Żartujesz? Jak ma na imię? Jak wygląda? Podoba ci się?- powiedziała, jakby wiedziała, że to dziewczyna.
-Spokój! O tym czy mi się podoba to jeszcze za wcześnie.... Na imię ma Riley. Jest blondynką. Ma 14 lat. Sięga mi mniej więcej do
brody, no ale jak tu się dziwić, jak ja jestem taki wysoki. Przyjdzie jutro żeby się z nami uczyć.- Mama się ucieszyła.
-Może w końcu wyjdziecie z tego gimnazjum.- powiedziała. Mama traktuje wszystko na spokojnie. Nie karci nas za to, że nam słabo
idzie w szkole. Rozumie mnie i Billa. Nagle przyszedł mój braciszek. Jak zwykle na czarno, z makeupem i z tą czupryną na głowie.
-Jestem!- rzucił z korytarza po czym wszedł do kuchni.
-Cześć mamo, cześć Tom!- przywitał nas z lekką zadyszką. Z mamą również go przywitaliśmy.
-Billuś, tu masz ryż.- wskazała na garnek na stole.
Wyciągnij se talerz z szafki. Idę na dwór popracować w ogródku. Pozmywajcie naczynia, jak skończycie jeść.- powiedziała mama, zdjęła fartuch i wyszła
na dwór.
-Bill, muszę ci coś powiedzieć.- powiedziałem na wpół szeptem.
-Jak masz mi tu nawijać o tym co oglądasz w internecie po nocach to nawet nie zaczynaj.- powiedział Bill uśmiechając się i grzebiąc
łyżką w talerzu.
-Nie no błagam, przecież ty o wszystkim już wiesz.- roześmiałem się.
-Chodzi o gimnazjum i o pewną osobę...
-No nie no, znowu ktoś nas przezywa?
-Gdyby tak było to...- chciałem powiedzieć "dostałby w ryj", ale przypomniała mi się sytuacja sprzed dwóch lat.
-...Nie nie chodzi o to. Słuchaj, byłem w parku i poznałem dziewczynę, Ri...
-Myślałem, że po tym jak Meggy cię zdradziła zrezygnowałeś z dziewczyn.- przerwał mi brat.
-Bill! Nie przypominaj mi imienia tej s*ki!... Daj mi skończyć. Nazywa się Riley. Gadałem trochę z nią i powiedziała, że jest dobra w nauce i nie ma nic
przeciwko temu żeby nas uczyć. Przyjdzie jutro o 13.00. Co ty na to?
-Dobra, tylko w połowie lekcji nie zaczynaj z nią flirtować :D



-Jestem!- zawołałam wchodząc do domu.
-Hej kochanie!- usłyszałam odpowiedź mamy. Widocznie już wróciła z pracy.
-Gdzie byłaś?- zapytała wchodząc do przedsionka i wycierając talerz.
-W parku nawdychać się świerzego powietrza.
-Byłaś sama?
-Z początku tak. Potem poznałam takiego chłopaka. Przyniósł mi mój rysunek, który mi zwiał. Potem pokazał mi jak gra na gitarze i gadaliśmy sobie trochę- powiedziałam.
-Chłopak?!-  Mama odwróciła się gwałtownie, zrobiła wielkie oczy i uśmiechając się powiedziała:
-Żartujesz? Jak ma na imię? Jak wygląda? Podoba ci się?
-Mamo! - roześmiałam się.
-Ma na imię Tom... Tom Kaulitz. Ma chyba 17 lat, jasne dredy... Jest miły... i...- zastanawiałam się co powiedzieć. Nie chciałam mówić mamie, że chłopak został siedzieć.
-No i gra na gitarze.
-No to super! Przecież kochasz gitarzystów. Masz jego numer?
-Idę się przebrać!- powiedziałam jak najszybciej, odwróciłam się na pięcie i czym prędzej pobiegłam na górę do swojego pokoju.  Nie chciałam słuchać litanii mojej mamy.
Słyszałam jak mama śmieje się po cichu na dole. Następnego dnia obudziła mnie Nana. Wskoczyła na łóżko i zaczęła lizać mnie po ręce.
-..Nana.. Cześć..- powiedziałam całkiem zaspana.
-Tak wcześnie się obudziłaś?- pogłaskałam suczkę, po czym sięgnęłam po komórkę, by sprawdzić która godzina. "11.00" pomyślałam. "Mam mało czasu." Błyskawicznie
się ubrałam, uczesałam włosy i zeszłam na dół. W kuchni zastali mnie babcia, dziadek i tata.
-Cześć Riley!- pierwszy przywitał mnie ojciec.
-Maya tu była. Pytała się czy jesteś w domu, ale spałaś.- "Właśnie! Maya! Muszę do niej zadzwonić!" pomyślałam i szybko wróciłam do pokoju, wystukałam numer Mayi i zadzwoniłam.
-Cześć Maya! Chcę cię o coś poprosić...- zaczęłam.



Usłyszałem dzwonek do drzwi. Od razu wiedziałem kto to. Otworzyłem. W dzrzwiach stała Riley z jakąś dziewczyną.
-Cześć Riley!- przywitałem ją.
-Hej Tom! To jest Maya.-powiedziała wskazując na brunetkę.
-Przyszła ze mną, ponieważ jest dobra z geografii, lepsza niż ja.
-Hej- przywitała się dziewczyna.
-Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu?- zapytała Riley
-Nie, skąd! Wchodźcie. Tylko nie wystraszcie się mojego brata!- powiedziałem śmiejąc się.



Nie miałam pojęcia czemu miałybyśmy się wystraszyć brata Toma.
-Dziewczyny, to jest Bill, mój brat.- przedstawił Billa stojąc w drzwiach do salonu. Kiedy weszłyśmy z Mayą do pokoju dostałam lekkiego szoku. Na kanapie siedział wysoki chłopak,
z tipsami, makijażem, ubrany na czarno i takimi włosami jakby go pokopał prąd.
-Hej- przywitał się czarny. Uśmiechnął i wstał. Podszedł i podał mi i Mayi rękę.
-Dziewczyny, ściągnijcie buty w korytarzu i zapraszam do salonu- powiedział Bill.
-Riley, powiem ci coś, ale obiecaj, że nikomu tego nie powiesz.- szepnęła do mnie Maya kiedy ściągałyśmy buty.
-Obiecuję- odpowiedziałam.
-Powiem ci, że ten Bill... Jest.. no... całkiem ładny...
-Podoba ci się Bill?!- szepnęłam, ale dość głośno.
-Ciiiicho!- syknęła Maya zakrywając mi usta.
-Nie tak głośno!... Tak podoba mi się. No widziałaś go wogóle? On ma takie ładne oczy, i taki piękny uśmiech... A do tego te włosy... Zupełnie mój typ.



-Ale ładną brunetkę poznałeś...- szepnął do mnie Bill gdy czekaliśmy na dziewczyny w salonie.
-Haha, ale ja poznałem tą blondynkę :D- roześmiałem się cicho.
-Podoba ci się Maya :D- szturchnąłem brata łokciem.
-No co? Z wyglądu nie jest zła, ale waż się tylko im coś powiedzieć- powiedział do mnie. Po tych słowach dziewczyny weszły do salonu i zaczęliśmy się uczyć.
 Szczerze to nigdy nie miałem tyle chęci do nauki jak dzisiaj. To przez Riley. Tak, przyznaję, podoba mi się. Wiem, że jest o de mnie młodsza o 3 lata, ale to nie wiek się liczy.
 Tylko czy ja się jej też podobam...?

środa, 24 lutego 2016

Cześć i czołem!


Chcę ogłosić, że posty zamiast pojawiać się co dwa tygodnie będą pojawiały się co tydzień.... I.... To tyle :D NASTĘPNY ROZDZIAŁ W TĄ NIEDZIELĘ! Zapraszam ♥