ROZDZIAŁ 2
-Bill... Bill!- wołałem brata, gdy przyszłem do domu.
-Billa nie ma w domu!- usłyszałem głos mamy z kuchni.
-Poszedł do Georga i Gustava. Powinien zaraz wrócić.- dodała. Zrzuciłem z siebie buty i udałem się do kuchni. Mama gotowała właśnie obiad.
-Jak tam było w parku?- zapytała mama nakładając mi na talerz sporą porcję ryżu.
-No spoko... Poznałem kogoś- przyznałem się uśmiechając się pod nosem. Mama odwróciła się gwałtownie, zrobiła wielkie oczy i uśmiechając
się powiedziała:
-Żartujesz? Jak ma na imię? Jak wygląda? Podoba ci się?- powiedziała, jakby wiedziała, że to dziewczyna.
-Spokój! O tym czy mi się podoba to jeszcze za wcześnie.... Na imię ma Riley. Jest blondynką. Ma 14 lat. Sięga mi mniej więcej do
brody, no ale jak tu się dziwić, jak ja jestem taki wysoki. Przyjdzie jutro żeby się z nami uczyć.- Mama się ucieszyła.
-Może w końcu wyjdziecie z tego gimnazjum.- powiedziała. Mama traktuje wszystko na spokojnie. Nie karci nas za to, że nam słabo
idzie w szkole. Rozumie mnie i Billa. Nagle przyszedł mój braciszek. Jak zwykle na czarno, z makeupem i z tą czupryną na głowie.
-Jestem!- rzucił z korytarza po czym wszedł do kuchni.
-Cześć mamo, cześć Tom!- przywitał nas z lekką zadyszką. Z mamą również go przywitaliśmy.
-Billuś, tu masz ryż.- wskazała na garnek na stole.
Wyciągnij se talerz z szafki. Idę na dwór popracować w ogródku. Pozmywajcie naczynia, jak skończycie jeść.- powiedziała mama, zdjęła fartuch i wyszła
na dwór.
-Bill, muszę ci coś powiedzieć.- powiedziałem na wpół szeptem.
-Jak masz mi tu nawijać o tym co oglądasz w internecie po nocach to nawet nie zaczynaj.- powiedział Bill uśmiechając się i grzebiąc
łyżką w talerzu.
-Nie no błagam, przecież ty o wszystkim już wiesz.- roześmiałem się.
-Chodzi o gimnazjum i o pewną osobę...
-No nie no, znowu ktoś nas przezywa?
-Gdyby tak było to...- chciałem powiedzieć "dostałby w ryj", ale przypomniała mi się sytuacja sprzed dwóch lat.
-...Nie nie chodzi o to. Słuchaj, byłem w parku i poznałem dziewczynę, Ri...
-Myślałem, że po tym jak Meggy cię zdradziła zrezygnowałeś z dziewczyn.- przerwał mi brat.
-Bill! Nie przypominaj mi imienia tej s*ki!... Daj mi skończyć. Nazywa się Riley. Gadałem trochę z nią i powiedziała, że jest dobra w nauce i nie ma nic
przeciwko temu żeby nas uczyć. Przyjdzie jutro o 13.00. Co ty na to?
-Dobra, tylko w połowie lekcji nie zaczynaj z nią flirtować :D
-Jestem!- zawołałam wchodząc do domu.
-Hej kochanie!- usłyszałam odpowiedź mamy. Widocznie już wróciła z pracy.
-Gdzie byłaś?- zapytała wchodząc do przedsionka i wycierając talerz.
-W parku nawdychać się świerzego powietrza.
-Byłaś sama?
-Z początku tak. Potem poznałam takiego chłopaka. Przyniósł mi mój rysunek, który mi zwiał. Potem pokazał mi jak gra na gitarze i gadaliśmy sobie trochę- powiedziałam.
-Chłopak?!- Mama odwróciła się gwałtownie, zrobiła wielkie oczy i uśmiechając się powiedziała:
-Żartujesz? Jak ma na imię? Jak wygląda? Podoba ci się?
-Mamo! - roześmiałam się.
-Ma na imię Tom... Tom Kaulitz. Ma chyba 17 lat, jasne dredy... Jest miły... i...- zastanawiałam się co powiedzieć. Nie chciałam mówić mamie, że chłopak został siedzieć.
-No i gra na gitarze.
-No to super! Przecież kochasz gitarzystów. Masz jego numer?
-Idę się przebrać!- powiedziałam jak najszybciej, odwróciłam się na pięcie i czym prędzej pobiegłam na górę do swojego pokoju. Nie chciałam słuchać litanii mojej mamy.
Słyszałam jak mama śmieje się po cichu na dole. Następnego dnia obudziła mnie Nana. Wskoczyła na łóżko i zaczęła lizać mnie po ręce.
-..Nana.. Cześć..- powiedziałam całkiem zaspana.
-Tak wcześnie się obudziłaś?- pogłaskałam suczkę, po czym sięgnęłam po komórkę, by sprawdzić która godzina. "11.00" pomyślałam. "Mam mało czasu." Błyskawicznie
się ubrałam, uczesałam włosy i zeszłam na dół. W kuchni zastali mnie babcia, dziadek i tata.
-Cześć Riley!- pierwszy przywitał mnie ojciec.
-Maya tu była. Pytała się czy jesteś w domu, ale spałaś.- "Właśnie! Maya! Muszę do niej zadzwonić!" pomyślałam i szybko wróciłam do pokoju, wystukałam numer Mayi i zadzwoniłam.
-Cześć Maya! Chcę cię o coś poprosić...- zaczęłam.
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Od razu wiedziałem kto to. Otworzyłem. W dzrzwiach stała Riley z jakąś dziewczyną.
-Cześć Riley!- przywitałem ją.
-Hej Tom! To jest Maya.-powiedziała wskazując na brunetkę.
-Przyszła ze mną, ponieważ jest dobra z geografii, lepsza niż ja.
-Hej- przywitała się dziewczyna.
-Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu?- zapytała Riley
-Nie, skąd! Wchodźcie. Tylko nie wystraszcie się mojego brata!- powiedziałem śmiejąc się.
Nie miałam pojęcia czemu miałybyśmy się wystraszyć brata Toma.
-Dziewczyny, to jest Bill, mój brat.- przedstawił Billa stojąc w drzwiach do salonu. Kiedy weszłyśmy z Mayą do pokoju dostałam lekkiego szoku. Na kanapie siedział wysoki chłopak,
z tipsami, makijażem, ubrany na czarno i takimi włosami jakby go pokopał prąd.
-Hej- przywitał się czarny. Uśmiechnął i wstał. Podszedł i podał mi i Mayi rękę.
-Dziewczyny, ściągnijcie buty w korytarzu i zapraszam do salonu- powiedział Bill.
-Riley, powiem ci coś, ale obiecaj, że nikomu tego nie powiesz.- szepnęła do mnie Maya kiedy ściągałyśmy buty.
-Obiecuję- odpowiedziałam.
-Powiem ci, że ten Bill... Jest.. no... całkiem ładny...
-Podoba ci się Bill?!- szepnęłam, ale dość głośno.
-Ciiiicho!- syknęła Maya zakrywając mi usta.
-Nie tak głośno!... Tak podoba mi się. No widziałaś go wogóle? On ma takie ładne oczy, i taki piękny uśmiech... A do tego te włosy... Zupełnie mój typ.
-Ale ładną brunetkę poznałeś...- szepnął do mnie Bill gdy czekaliśmy na dziewczyny w salonie.
-Haha, ale ja poznałem tą blondynkę :D- roześmiałem się cicho.
-Podoba ci się Maya :D- szturchnąłem brata łokciem.
-No co? Z wyglądu nie jest zła, ale waż się tylko im coś powiedzieć- powiedział do mnie. Po tych słowach dziewczyny weszły do salonu i zaczęliśmy się uczyć.
Szczerze to nigdy nie miałem tyle chęci do nauki jak dzisiaj. To przez Riley. Tak, przyznaję, podoba mi się. Wiem, że jest o de mnie młodsza o 3 lata, ale to nie wiek się liczy.
Tylko czy ja się jej też podobam...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz